poniedziałek, 26 grudnia 2016

Twoja historia z Edmundem Pevensie #2

Obudziłam się przytulona do Edmunda.Było mi tak dobrze że niechciałam wstawać, otworzyłam oczy i zobaczyłam jak chłopak mi się przygląda. Uśmiechnęłam się do niego i gdy zdałam sobie sprawę w jakiej pozycji leżymy zarumieniłam się i szybko odsunęłam.  Chłopak gdy zobaczył moją twarz i zachowanie zaśmiał się. Przypomniałam sobie jak wczoraj byliśmy w skarbcu i nie było rogu Zuzanny.
(K)-Wydaje mi się że zasnęłam na twoim ramieniu, więc jak to się stało że...-zawiesiłam głos.
(E)-Tak,ale nie chciałem cię budzić a było mi niewygodnie.
(K)-Aha...to wiele wyjaśnia...
Zamiast odpowiedzi usłyszałam śmiech. Jak on się cudnie śmieje...-Przestań! To twój przyjaciel! 
 Na szczęście Edek nic nie widział bo patrzył na ruiny. Gdy na mnie spojrzał szybko przybrałam szczęśliwą minę.
(E)-Chodźmy do reszty żeby się nie martwili.-pokiwałam głową i poszliśmy do miejsca gdzie spali pozostali. Jak się okazało jeszcze spali,musiało być wcześnie.
(K)-Czemu nie wziełam zegarka?-zaczęłam jęczeć i prosić o szczotkę do włosów.-Napewno macie na zapleczu czy coś?-popatrzyłam na niego z nadzieją. Zamiast odpowiedzi zobaczyłam jak dusi w sobie śmiech.-Co?-warknęłam już mocno zirytowana, ale i rozbawiona widokiem chłopaka duszącego się śmiechem.
(E)-Nic...-jak popatrzył na moje włosy nie wytrzymał i wybuchł śmiechem i szybko odbiegł od reszty by ich nie obudzić. Poszłam za nim i co zobaczyłam? Jak Edek tarza się po ziemi ze śmiechu. Podeszłam do niego i stałam nad nim z groźną miną. Podniósł wzrok na mnie, złapał za nogi, przewrócił tak że leżałam na jego klatce piersiowej  i zatonął w moich tęczówkach już tylko z uśmiechem lekkim na ustach. Teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Czarna i bujna czupryna, czekoladowe oczy, blade policzki i piegowaty nos. Najdłużej przyglądałam się oczom. Były takie hipnotyzujące, nie mogłam oderwać od nich wzroku. Chłopak też patrzył mi w oczy.
 *********************************EDMUND***************************************
 Jaka ona jest piękna. Ten jej śmiech jest jak miód dla moich uszu, gdy się złości tak słodko marszczy nosek, a te jej rumieńce są jak maki na łące...ona jest idealna! Stop! Koniec! To tylko twoja przyjaciółka! Nagle dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie i powiedziała coś co mnie naprawdę zaskoczyło.
(K)-Dlaczego mnie lubisz? I czy w ogóle mnie lubisz? A może udajesz?-popatrzyła na mnie przenikliwie.
Jak ona może myśleć że jej nie lubię?! Przecież ja ją ko...bardzo lubię!
(E)-Bardzo lubię! I nie. Nie udaję. Jesteś wspaniałą dziewczyną. Miłą, pomocną,sarkastyczną co dodaje ci uroku, odważną i wiele innych! Mógłbym wymieniać cały dzień.
(K)-Naprawdę?-zapytała a jej oczy zalśniły od łez wzruszenia. Podeszła do mnie i mnie przytuliła. Bez wahania przytuliłem ją czule.
(E)-Oczywiście!- zapewniłem ją żywo. Ta zaśmiała się i mnie nie pusczała. Nie powiem, podobało mi się.
Nagle usłyszeliśmy głosy innych i dziewczyna szybko się ode mnie oderwała i lekko musnęła ustami mój policzek, po czym pokierowała się do reszty. Zdziwiony dotknąłem swojego policzka i popatrzyłem za dziewczyną. Zakochałem się.
***********************************KATIE****************************************
Dałam mu całusa w policzek po czym pokierowałam do reszty by chłopak nie zobaczył moich różowych policzków. Myślałam o nim i wywnioskowałam że...o nie! Zakochałam się! Przecież on jest królem a ja zwykłą dziewczyną z Londynu. W moich oczach zebrały się łzy których szybko się pozbyłam. Podeszłam do Łusi która już stała na nogach.
(Ł)-Gdzie byłaś?- popatrzyła na mnie podejrzliwie.
(K)-Na spacerze.- powiedziałam szybko, chyba za szybko. Na domiar złego podszedł do nas Edmund i stanął obok mnie. Popatrzyłam na niego i lekko się uśmiechnęłam, co on odwzajemnił. Łucja popatrzyła na nas dziwnie ale nic nie powiedziała tylko się szeroko uśmiechnęła.
(P)-Dobra, chodźmy.- zarządził Piotrek i poszliśmy na plaże szukać narnijczyków. Szliśmy brzegiem gdy zobaczyliśmy telmarów którzy wrzucali karła do wody, w dodatku był związany. Zuza szybko wyjęła łuk i wycelowała do nich.
(Z)-Puście go!
(T)-Jak sobie życzysz!- uśmiechnął się obrzydliwie jeden telmar i wrzucił narnijczyka do wody, po czym zaśmiał się z swoim towarzyszem i już chcieli odpływać. Zuza wypuściła strzałę i trafiła jednego, a ten wypadł z łódki. Drugi też został trafiony i wpadł do morza. Piotrek od razu wskoczył do wody i uratował karła, a Edmund wyciągnął łódkę na brzeg. Szkoda że ja nie umiem walczyć czym kolwiek.
(E)-Musimy cię nauczyć czymś walczyć. - pokiwałam głową i przeniosłam uwagę na karła.
(Zu)-Puśćcie go?! Topienie mnie im szło dobrze i bez waszej pomocy!- krzyknął do Zuzi.
(Z)-Chcieliśmy tylko pomóc.-warknęła zdenerwowana, lecz po chwili się uspokoiła.
Karzeł prychnął pod nosem zirytowany. Zuza właśnie podawała Piotrowi jego miecz i wtedy karzeł go dokładnie zbadał wzrokiem.
(Zu)-Bez jaj! To wy? Starożytni władcy?
(P)-Tak. Jestem Piotr Wielki.
(Z)-Przydomek mogłeś sobie darować.-prychnęła pod nosem.
(Zu)-Nie no dobrze.- karzeł wyraźnie z nas kpił.
(P)-Udowodnimy ci to.- wyciągnął miecz.
(Zu)-Nie będę z tobą walczył.
(P)-Nie ze mną. Z nim.- wskazał na Edka. Ten podszedł i wyciągnął swój miecz po czym przyjął postawę. Narnijczyk przyjął miecz Piotrka i nie dawał rady go nawet podnieść. To okazało się zmyłką. Okazało się że potrafi świetnie walczyć, ale i tak Edmund wygrał. Karzeł zrobił wielkie oczy i na nich popatrzył.
(Zu)-To wy. A ty to kto?- popatrzył na mnie. Z niewiadomego powodu krew zagotowała mi się w żyłach, ale jakoś nad sobą panowałam.
(K)-Nikt ważny.-powiedziałam lecz w moim głosie można było wyczuć delikatne warknięcie. Rodzeństwo popatrzyło na mnie zdziwione a karzeł wzruszył ramionami.- Ale jestem Katie.- powiedziałam łagodniej i lekko się uśmiechnęłam. Ten pokiwał głową i nam wszystko wytłumaczył. Przedstawił się jako Zuchon. Ruszyliśmy z nim do obozu niejakiego księcia Kaspiana.
Szłam na samym tyle. Nogi mnie bolały i do tego chodzenie w sukience też nie było łatwe. Szłam podziwiając piękno Narnii aż nie podszedł do mnie Edmund.
(E)-Co tam?
(K)-Nic ciekawego. A tam?
(E)-Nic ciekawego.- popatrzeliśmy po sobie i zaśmialiśmy. Dziwne. Przy nim zawsze czuję się lekka jak piórko i mogę mu wszystko powiedzieć. Myślałam o tym intensywnie i zapomniałam że chłopak idzie obok. Zeszłam na ziemię dopiero jak mną potrząsnął, bo jak się okazało zatrzymałam się.
(E)-O czym tak myślałaś?
(K)-O t...tropikalnym pięknie Narnii.-powiedziałam szybko i się zaczerwieniłam. Serio?! Tropikalnym?! Ja i moja mądrość. Popatrzył na mnie z rozbawieniem i nie drążył już tematu, za co byłam mu wdzięczna. Szliśmy trochę dalej od reszty ale tak aby nie zgubić ich z wzroku. W pewnej chwili Łusia zobaczyła niedźwiedzia i zaczęła do niego podchodzić...

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Twoja historia w Narnii z Edmundem Pevensie- rozdział 1

...nagle zerwał się silny wiatr. Rodzeństwo Pevensie popatrzyło po sobie i się uśmiechneło , a ja? Ja stałam zdezorientowana i patrzyłam na nich niepewnie.
(Z)-Złapmy się za ręce!-przekrzyknęła wiatr Zuzia.Nie byłam pewna co robić, a stałam obok Edmunda który wystawił do mnie rękę.Zawachałam się przez sekundę, ale złapałam jego rękę i lekko się uśmiechnęłam.
W tym czasie z ścian zerwały się płytki i pociąg jechał chyba z prędkością 500 km/h. Nagle wszystko ustało i poczułam zapach morskiej wody. Gdy się rozejrzałam byliśmy w jakiejś jaskini.Wywiało nas czy co? Wszyscy wybiegli a ja powoli,rozglądając się wyszłam i co zobaczyłam? Morze! Wytrzeszczyłam oczy i podeszłam do Łucji.
(K)-Łusia? Czy to jest Narnia?-spytałam pełna nadziei na pozytywną odpowiedź.
(Ł)-Chyba tak!
(K)-To co JA tu robię? Rozumiem was,jesteście starożytnymi władcami Narnii.A ja? Zwykła dziewczyna?!-W tej chwili obraz mi się rozmazał i zobaczyłam Aslana.Skąd wiem że to Aslan? Łucja mi opowiadała i poprostu WIEM że to Aslan.To się czuje.
(A)-Witaj Katie.
(K)-Witaj Aslanie.-po czym się pokłoniłam by oddać mu szacunek.I szczerze to mówi łagodnym głosem jak na lwa.
(A)-Wstań dziecko.Zapewne się zastanawiasz dlaczego trafiłaś do Narnii.Otóż będziesz potrzebna Narnii w wojnie która nadchodzi.
(K)-Wybacz że podważam twoje zdanie ale, JA? Zwykła dziewczyna z Londynu? 
(A)-Może nie zwykła?Idźcie do Ker-Paravelu , jest na tym klifie.-Gdy tylko wypowiedział te słowa zniknął a ja znów widziałam normalnie.
(K) Aslanie!
(Ł)-Nic  ci nie jest?!
(K)-Spokojnie. Widziałam Aslana!
(Ł)-CO!!??-tym zwróciła uwagę reszty, która w mgnieniu oka znalazła się przy nas.
(Z)-Co się stało?
(Ł)-Katie widziała Aslana!-krzyknęła rozpromieniona Łucja.
(E)-Naprawdę?!-zapytał z błyskiem w oku Edmund.
(K)-Tak, musimy iść teraz do Ker-Paravelu.
(P)-Po pierwsze:skąd wiedziałaś że to Aslan? Po drugie po co mamy iść na Ker-Paravel? Po trzecie:Gdzie jest Ker-Paravel?
(K)-Po pierwsze: to się wie. Po drugie i trzecie:Aslan tak powiedział.
(Ł)-Ciekawe czemu też trafiłaś do Narnii?
(K)- No tak Aslan jeszcze powiedział że tu trafiłam by pomóc w wojnie.
(P,Z,E,Ł)-Wojnie!!???
(K)-No tak.
(P)-Skąd mamy mieć pewność że nie kłamiesz?
Popatrzyłam na niego z irytacją i spojrzeniem typu ,,Ty tak na serio?"
(K)-No tak wymyśliłam sobie wojne, trafiłam do krainy która ,,nie istnieje'' i do tego widziałam wielkiego lwa. No tak codziennie wymyślam takie coś.-powiedziałam z sarkazmem.No tak sarkazm i ironia to moi przyjaciele.
(E)-A jak wyglądał Aslan?
(K)-Myślałam że wiesz jak?-popatrzyłam na niego jak na idiote.A on? Parsknął śmiechem! - Co cię tak śmieszy, że zaraz się posikasz?
(E)-Twoja mina i to spojrzenie ,,Jesteś idiotą czy co?". Musisz mnie tego nauczyć.-powiedział cały czerwony ze śmiechu.Inni nam się przyglądali.
(K)-Jasne. Będziesz się uczyć od najlepszych.-uśmięchnęłam się i wypiełam dumnie.- A wracając do pytania o Aslanie to był bardzo duży jak na lwa,miał złocistą grzywę z której aż emanowała światłość, futro było lśniące i zapewne miękkie i głos był taki...łagodny i głęboki.-Gdy pomyślałam o NIM aż mnie dreszcze przeszły.Ale nie takie jak się boję tylko takie przyjemne.
Po chwili ciszy ( zapewne sobie dokładnie przypominają Aslana i porównują do mojego opisu) w końcu Edek się odezwał.
(E)-Dobrze,wierze ci.
Po chwili reszta też mi uwierzyła.O dziwo Piotrek też.
(P)-Dobra. Idziemy zanim będzie ciemno.
I ruszyliśmy w górę  zbocza na klif do Ker-Paravelu.A co zobaczyliśmy? Ruiny jakiegoś zamku. ,,To pewnie Ker-Paravel. Musiał być kiedyś wspaniały, ale teraz chyba go najechali czy coś".
(Ł)-Nie pamiętam żeby w Narnii były jakieś ruiny.
(K)- Ker-Paravel.-szepnęłam do siebie, prawie nie słyszalnie.
Weszliśmy do ruin i zaczęłam się rozglądać.Musiał być piękny! Jak bardzo chciałabym tu mieszkać razem z Ed...rodzeństwem Pevensie. Zarumieniłam się na samą myśl, której niedokończyłam.
(Ł)-A ty co taka zarumieniona? O czym myślałaś?A raczej o kim?-poruszyła sugestywnie brwiami i popatrzyła na Edmunda. Teraz byłam już cała czerwona.
Łucja zaczeła się śmiać i tym zwróciła uwagę reszty.
(E)-O co chodzi?-popatrzył na mnie i zobaczył mój nowy odcień na twarzy.Uśmiechnął się lekko do mnie i też zaczął się śmiać, tak jak reszta gdy mnie zobaczyła.
(K)-No co?-bąknęłam i marzyłam tylko o tym by pode mną otworzyła się jakaś wielka dziura która by mnie pochłoneła i słuch by o mnie zaniknął.
(Ł)-Katie myślała o...-niedokończyła bo doskoczyłam do niej jednym susem i zatkałam ręką usta.Próbowała coś powiedzieć ale wyszło z tego jakieś bełkotanie.Poczułam jak moja twarz przybiera swój właściwy kolor i uśmiechnęłam się triumfalnie.
(K)-Będziesz cicho?-pokiwała głową twierdząco więc opuściłam ręke z jej ust.-No dobrze,ale co dalej?
(P)-Musimy znaleść narnijczyków i dowiedzieć się o co chodzi.Ale najpierw rozejrzymy się tu.


**********************2 godziny później************************

Wszyscy już spali, przynajmniej mi się tak wydawało. Nie byłam śpiąca więc usiadłam na jakimś kamieniu i zaczęłam myśleć.Czemu to JA trafiłam do Narnii? JA mam pomóc w wojnie? Czy dam sobie radę?
Moje rozmyślania przerwał szelest za mną.Wystraszyłam się i szybko chwyciłam patyk który leżał obok mojej nogi.Walnęłam z całej siły w to coś, a raczej kogoś.
(?)-Ałłłłł!-ktoś krzyknął szeptem.Rozpoznałam ten głos.Edmund.Jaka ja jestem głupia!
(K)-Jeju,Edmund! Nic ci nie jest?! Boli?! Może wdało się zakarzenie?! Możesz mieć wstrząs mózgu?!-zaczęłam szybko zadawać pytania.A potem krzyczeć na niego.-Jak mogłeś mnie tak straszyć?! Jakbym ci bardziej przywaliła?! Jesteś niepoważny?! Padłam na zawał prawie?! Przez ciebie?!
Ten zamiast błagać mnie na kolanach o przebaczenie zaczął się śmiać. A ja? Jak tylko zobaczyłam go jak się tarza po ziemi ze śmiechu, nie wytrzymałam i też wybuchłam śmiechem. Po 10 minutach pierwsza się opanowałam.
(K)-Ale tak na serio teraz. Boli cię coś?-zapytałam z troską.
(E)-Nie...pierwsze mnie bijesz, potem mnie zasypujesz pytaniami, następnie krzyczysz a na końcu się troszczysz.Jesteś straszna.-powiedział z udawanym wyrzutem.
(K)-Ja???? Nieeeee.Poprostu jestem wredna i tyle.-wzruszyłam ramionami.
(E)-Zauważyłem.-uśmiechnął się złośliwie.
(K)-Chcesz jeszcze raz dostać patykiem?
(E)-No tak.W końcu myślałem że umieram jak dostałem tą gałązką-powiedział z sarkazmem.Sarkazm to moje drugie imie.
(K)-Zachowujesz się jak dziecko.-powiedziałam i wskazałam go palcem z miną dziecka któremu zabrano lizaka.
(E)-Naprawdę? Och, tak mi przykro.-udawał że płacze.
(K)-I powinno.Jesteś strasznie dziecinny.
(E)-Ja? A kto zaatakował mnie patykiem?
(K)-Ja się tylko broniłam.-próbowałam się usprawiedliwić.Czułam się jak dziecko które zrobiło coś źle.-Myślałam że to wróg czy coś...
Znowu zaczął się śmiać.Tym razem z mojej miny.Pewnie wyglądam śmiesznie. Teraz zaś przybrałam zdezorientowaną minę, czym wywołałam większy śmiech chłopaka.Jaki on ma cudowny śmiech...Nie zachowuj się jak idiotka.Wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Znów zaczełam myśleć o tym co poprzednio.
(E)-O czym tak intensywnie myślisz?-zapytał z zainteresowaniem.
(K)-Czemu to JA jestem w Narnii? A nie jakaś inna dziewczyna?
(E)-Jesteś wyjątkowa. Pomożesz nam i Narnii.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym poczułam się strasznie senna. Edmund musiał to zauważyć bo położył moją głowę na swoje ramie.Uśmiechnęłam sie do niego lekko.
(K)-Dziękuje...-i już spałam.




















piątek, 2 grudnia 2016

Twoja historia w Narnii z Edmundem Pevensie.-Prolog

*********Katie*********
Znowu na ten głupi peron i do tej głupiej szkoły! Żeby o tym zapomnieć zatopiłam się w marzeniach. Nagle usłyszałam jakiś znajomy mi krzyk i zobaczyłam moją  przyjaciółkę,Łucję Pevensie. Niestety nie miałam okazji poznać jej rodzeństwa, pomogłam jej raz i się zaprzyjaźniłyśmy. Biegła prosto na mnie, jednak gdy zobaczyłam że nie ma szans wyhamować było za późno. Rzuciła się na mnie i przytuliła przy czym się wywróciłyśmy na ziemię śmiejąc. Byłam szczęśliwa że ją widzę po dwóch miesiącach.
No tak nie przedstawiłam się! Jestem Katie Brown , mam czekoladowe oczy pod wachlarzem ciemnych rzęs i miodowe włosy,usta są pełne i pudroworóżowe .Jestem szczupła i mam 155 cm wzrostu.Lubię tańczyć i rysować.Mam 12 lat.
Znowu usłyszałam krzyki ale inne.Bójka? Pobiegłyśmy zobaczyć co się dzieje i zobaczyłyśmy mnóstwo dzieci i krzyki typu ,,Z pięści!" ,,Teraz, kopnij!" itp. Gdy podeszłyśmy bliżej zobaczyłam trzech chłopaków. Dwóch biło jakiegoś blondyna, jak Łucja w końcu zdołała coś zobaczyć krzyknęła zduszonym głosem:
(Ł)-To Piotrek!Szybko chodź po Zuzię!-złapała mnie za rękę i pobiegłyśmy szukać jej siostry.Wiedziałam że jej rodzeństwo to Piotr, Zuzanna i Edmund.Wiem też o Narnii i wierzę że taka kraina istnieje.
Nagle Łusia skręciła przez co się potknęłam.
(Ł)-Przepraszam!-krzyknęła w biegu. Gdy przyspieszyła domyśliłam się że zobaczyła siostrę i miałam rację.
(Ł)-Zuzia!Zuzia!-zaczęła krzyczeć i podbiegłyśmy do ładnej brunetki, jak myślę Zuzanny.
(Z)-Co się stało?Kto to?-zapytała patrząc na mnie.Poczułam się niezręcznie.
(K)-Hej, jestem Katie Brown, przyjaciółka Łucji.-Po czym się uśmiechnęłam i podałam jej rękę.
(Z)-Hej, ja jestem Zuzanna Pevensie ale mów mi Zuzia lub Zuza.Miło mi.-odwzajemniła uśmiech i uścisnęła mi rękę.
(Ł)-Chodźcie szybko!-i pobiegłyśmy z powrotem na peron.
Zaczęłyśmy się przepychać przez tłum dziciaków na początek i wtedy Zuza zobaczyła to co my wsześniej.Nagle jakiś ciemnowłosy chłopak wyskoczył z tłumu pomóc temu blondynowi, chyba Piotrkowi.
Zuzanna popatrzyła na niego z niesmakiem, a Łucja przytuliła się do mnie i patrzyła z przerażeniem na braci,a Zuza objęła nas ramieniem i wtedy poczułam jakby miała rodzinę. No tak, jestem jedynaczką, mój ojciec nie żyje, a matka musiała mnie wysłać do pewnej gospodyni na wsi z powodu wojny.
Poczułam się dziwnie bo to taka ,,rodzinna scena" i spuściłam wzrok na swoje buty, które nagle mnie zainteresowały.
Chwilę później strażnicy rozdzielili chłopaków a my z dziewczynami poszłyśy usiąść na ławkę czekać na pociąg. Dosłownie chwilę później doszli bracia Pevensie i musiałam się przedstawić. Nie lubię tego, ale cóż?
(K)-Hej, jestem Katie Brown, przyjaciółka Łucji.
(P)Hej, jestem Piotr Pevensie, ale możesz mówić Piotrek.- po czym podał mi rękę i lekko się uśmiechnął. No to teraz...Edmund?Chyba tak.
(K)-Hej.Już trzeci raz to dzisiaj robię, no ale. Więc jestem Katie Brown, przyjaciółka Łucji.-Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę i zaczęłam myśleć o tym jaki jest przystojny.
(E)-Cześć,jestem Edmund Pevensie. Miło mi.- Uśmiechnął się szeroko i podał mi rękę oraz zaczął mi się przyglądać a ja jemu. I 3 minuty później na ziemię ściągnęła na Łucja.
(Ł)-Heeeeeeej!!! Żyjecie?!-machała nam ręką przed twarzą, zupełnie rozbawiona. Tak jak reszta.Zuza patrzyła na nas jakby mówiła ,,Miłość rośnie wokół nas!", natomiast Piotrek przyglądał się nam badawczo. Zauważyłam to i oderwałam się od pięknych oczu Edmunda, puściłam jego rękę i spuściłam wzrok cała zarumieniona. Z tego co widziałam kątem oka Edek też spuścił wzrok. Łusia i Zuza parsknęły śmiechem.
(E,K)- Co?- zapytaliśmy równocześnie, lekko zdenerwowani. Teraz to Piotrek zaczął się śmiać a reszta dołączyła do niego oprócz mnie i Edka. Spojrzałam na niego a on na mnie i się lekko uśmiechnęliśmy. ( Tutaj jest mała kłótnia między Zuzą,Piotrkiem i Edkiem, ale jestem leniem i  tego nie będe opisywać )
Nagle zerwał się silny wiatr...




Ten rozdział jest taki sobie ale to mój PIERWSZY rozdział, więc przepraszam i zapraszam do dalszego czytania :)


                                                                 Katie.
   
                                                                     Edmund.
                                                               Zuzanna.
                                                             Piotr.

                                                       Łucja.